mateuszkuszukamycie - Wyszystko o MATEUSZKU
  Wyszystko o MATEUSZKU
  Kontakt
Witam nazywam się  Andrzej Żukowski zam Ujazdów 6   22-413  Nielisz Pow- Zamość Woj- Lubelskie 
Jestem ojcem zaginionego  Mateusza Żukowskiego Mateusz zaginął 26.05.2007 roku miał wtedy 10 lat Mateusz zaginął w Ujazdowie data jego urodzenia  5.08.1996 w Tomaszowie Lubelskim poszukuje syna nadal został wyprowadzony z domu ,syn został wywieziony do Niemiec.

WSZYSCY KTOZY WIEDZA COS O JEGO LOSIE PROSZENI SA O KONTAKT:

. Zwracam się  z prośba o  rozwiązanie mojej sprawy dotyczącej zaginionego syna Mateusza Żukowskiego który zaginął 26 05 2007  miał  10 lat. Chłopcy co z nim byli zmieniali 3 razy wersje zdarzenia nad Rzeką Wieprz. Znależliśmy ubrania naszego syna byli zwinięte i schowane w ponad metrowe pokrzywy. Wezwałem płetwonurków  szukaliśmy 3 dni na okrągło, ciała syna nie znaleziono w Rzece Wieprz.Miałem nurków 17 razy przeszukaliśmy 40 km. rzeki,  ciało nie mogło dalej popłynąć bo na rzece znajduje się tama i krata.Był też 2 razy pies który tropi trupa.Cztery razy kamerę termo telewizyjną,Trzy razy echo sondę.Dwa razy sonar o zasięgu 80 na 80 to znaczy długość razy szerokość i głębokość taki miał zasięg.A w rzece Wieprz było tylko miejscami osiem metrów głębokości,jeśli dziecko by było w wodzie to by go wyczuł pies albo by było widać na sonarze.Ja się poddałem na wykrywacz kłamstw ze swoją całą rodziną,cała rodzina nie była przesłuchana. Policja z Lublina powiedziała że mamy zapłacić 50 tys.złotych za wykrywacz.Ci chłopcy co byli z Mateuszkiem nie byli przesłuchani przez wykrywacz ponieważ byli za młodzi, teraz są już pełnoletni. Jeden skończył 13 lat a drugi ma 14 lat.Ci chłopcy to bracia Jaworscy ,Teraz zażądałem w prokuraturze Zamojskiej o ponowne przesłuchanie braci Jaworskich co byli z Mateuszem oraz ich rodziców,oraz zażądałem wykrywacza dla dwóch Policjantów z Zamościa. Oni są zamieszani w zaginięcie mojego syna i Prokuratura   Zamojska .Otrzymałem pismo z Prokuratury Tomaszowskiej że wszczęto  postępowanie karne przeciwko Policji Zamojskiej oraz Prokuraturze, o niedbale przeprowadzonym  śledztwie. Ubranie syna Mateusza nie było zabezpieczone przez Policje, to ja z żoną i z naszą Policją z Nielisza znależliśmy ubrania syna schowane w pokrzywach ,poginęły  dowody takie jak butelka po alkoholu, Brali od nas DNA i to im też zaginęło, pobierali drugi raz.Nie pobrali odcisków,z ubrania ani z butelki, bo powiedzieli ze się nie da. W dniu zaginięcia syna miał być nadawany komunikat o naszym zaginionym synu Mateuszu o godzinie szesnastej.W naszej wsi o tej godzinie  wyłączyli prąd, nie był powiadomiony Interpol zgłaszaliśmy to sami wszystko.Za to wszystko my płaciliśmy, wydaliśmy masę pieniędzy na poszukiwania syna.Nasze zadłużenia w bankach z procentem to 80 tysięcy złotych. Teraz nie mamy z czego  spłacać, bo mi zatrzymali nie słusznie rentę, żona też straciła pracę.Na utrzymaniu mamy czwórkę dzieci / 19 lat 18 lat 16 /najmłodsza córka ma 4,5 lat..Mateuszek  miałby teraz 13 lat..Prokurator który prowadził to śledztwo nie chciał nam udostępnić żadnych dokumentów,Już nie pracuje zwolnił się z  nie wiadomo z jakiej przyczyny,jego nazwisko  Przybysz..W siedemnastym dniu po zaginięciu naszego syna wychodziliśmy od Prokuratora Przybysza otrzymaliśmy na pocztę głosową wiadomość, w treści tej wiadomości  rozpoznaliśmy dziadka tych chłopców oraz naszego komendanta byłego policji z Nielisza. padły słowa w którym miejscu się bawiliście tu koło tego drzewa dziadek tych chłopców powiedział ja wam się cholera na bawię jeden z tych chłopców mówił do dziadka, jeszcze siostra z nami była .Mateusz tego dnia 17 przyszedł do mnie we śnie i powiedział że go jeden z tych chłopców zepchnął z drzewa  Dawid ,Żona odsłuchała ze mną dwa razy tą wiadomość i   rozpoznaliśmy głosy. Policjanta oraz rodziców i dziadka tych chłopaków. Chciałem przenieść do archiwum tą wiadomość i przypadkowo skasowałem. Daliśmy Policji Zamojskiej numer tego telefonu co była ta wiadomość to powiedzieli że się nie da tego odzyskać, policja usunęła z karty wszystkie dane bo wiedzieli że ich człowiek tam siedzi bo ten policjant to rodzina tych chłopców . 
Bardzo proszę  o pomoc w naszej sprawie.Niech winni poniosą za to karę. W dniu zaginięcia syna ojciec tych chłopców był w domu, a jak się pużniej  pytaliśmy jego żony to powiedziała że jest za granicą w Niemczech.ONI nam wywieżli syna poza granice Polski, tylko nie wiemy czy żył w tym czasie jak go wywozili czy nie. Policja  nie sprawdziła alibi ojca tych chłopaków,a  bo po powrocie do Polski  z Niemiec powiedział Policji że żona mu wyprała bilet... 
Telefon  do mnie 888764784 
Adres  :  Andrzej  Żukowski 
zam:       Ujazdów  6 
22-413   Nielisz 
Pow -   Zamość
 
Woj  -   Lubelskie : telefon 888764784 
  
PROSIMY Z CAŁEGO SERCA O POMOC W TEJ SPRAWIE 
JAK MOŻNA ŻYĆ DŁUGO W NIEPEWNOŚCI CO JEST Z NASZYM SYNEM 
 Podaje konto Bankowe na które można wpłacać na dalsze poszukiwania chcemy wynająć detektywa bo Policja nic nie robi .Proszę ludzi dobrej woli o pomoc . 
  
98114020040000390271875772 
  
  
  
                         Z POWAŻANIEM ..ANDRZEJ ŻUKOWSKI

 

A PONIZEJ LINKI Z FILMIKAMI ORAZ Z ROZNYCH FORUM:

http://www.dailymotion.pl/video/x9wgnq_film_lifestyle

http://www.tvp.pl/lublin/reportaze/zdarzenia-magazyn-reporterow/wideo/17-czerwca-2010/1986085

http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/15455/zamosc,gdzie,jest,mateusz,zukowski,%28zdjecia%29/

A TERAZ PARE FILMIKOW:

http://www.youtube.com/watch?v=H76yQupMLXM&feature=youtube_gdata

http://www.youtube.com/watch?v=DR_MZkwz7FQ&feature=player_embedded

http://www.youtube.com/watch?v=nqKLra1s-ZM

http://www.youtube.com/watch?v=GnBRYz-jkU4

A TERAZ  KILKA NASZYCH ZDJEC:


TO JEST MATEUSZEK





A TO JEGO SIOSTRZYCZKA MARTYNKA KTORA BARDZO ZANIM TESKNI

A TUTAJ WYDAZYLA SIE TRAGEDIA TUTAJ

ZNALEZIONO UBRANIE MATEUSZA:((

 

 

 A OTO TROCHE INFORMACJI KTÓRE ZEBRALEM O MATEUSZKU:

Mateusz Żukowski zaginął blisko cztery lata temu, 26 maja 2007 roku. Pobiegł nad rzekę pobawić się z kolegami. Oni wrócili, Mateuszka nie ma do dnia dzisiejszego. Chłopiec w dniu zaginięcia miał 10 lat. Drobnej budowy ciała, rudowłosy z uśmiechniętą wiecznie buzią pokrytą piegami. 

Po Mateuszu nie pozostał żaden ślad, jedynie ubrania porzucone nad rzeką Wieprz, schowane w głębokich pokrzywach. Zrozpaczona rodzina szukała już pomocy chyba wszędzie. Policja, prokuratura, instytucje powołane do pomocy w poszukiwaniach osób zaginionych...i nic.  

Zdesperowani rodzice poruszyli niebo i ziemię, prosili o pomoc między innymi jasnowidzów. Zdaniem jednych Mateusz żyje i jest przetrzymywany wbrew swojej woli na terenie Niemiec. 

Inne wizje nie są tak optymistyczne, zakładają najgorszy, najbardziej tragiczny scenariusz. Dla rodziny Mateusza najważniejsze jest poznanie prawdy. Cztery lata w zawieszeniu, bez jakiegokolwiek śladu, tropu. 
Oczekiwanie na powrót dziecka, na sygnał, że Mateusz jest, że żyje, że niebawem powróci do domu rodzinnego. Na chłopca czekają rodzice i czwórka rodzeństwa. Rodzina Mateusza, to zwyczajni ludzie, tacy jak wiele rodzin w Polsce. Mama- Marzena, Tata- Andrzej i rodzeństwo- Piotr, Angelika, Paweł i najmłodszy Skarbek- Martynka. 

Rodzice chłopca nie pracują. Mieszkają w okolicach Zamościa, w regionie o bardzo dużym bezrobociu. Brak jest w najbliższej okolicy zakładów, firm, w których mogliby znaleźć zatrudnienie. Pan Andrzej pracował przez wiele lat, między innymi jako pracownik budowlany. 

Obecnie stan zdrowia nie zezwala mu na podjęcie pracy. Choruje na nadciśnienie, cukrzycę, ma niesprawna rękę. Otrzymywał rentę z ZUS- u przez pięć lat, ale mu ją odebrano. W chwili obecnej rodzina pana Andrzeja pozbawiona jest jakichkolwiek dochodów, żyją na skraju nędzy. Nie otrzymują pomocy z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, nie pobierają żadnych świadczeń pieniężnych chociażby na pięcioletnią córkę. 

Mają problemy z zakładem energetycznym, gdzie zalegają z opłatami za prąd, również ze spłata kredytu bankowego. Poszukiwania Mateusza pociągnęły za sobą bardzo duże koszta, których część poniosła rodzina pana Andrzeja. Całe ich życie stanęło do góry nogami, już sami nie wiedzą co robić i kogo prosić o pomoc. 

Rodzinie Państwa Żukowskich potrzebna jest pomoc długoterminowa. Zatykanie kolejnych dziur do niczego nie doprowadzi, nie pomoże im stanąć na nogi. Najlepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie podjęcia pracy zarobkowej dorosłym domownikom, taki drobny gest w ich stronę. Podanie ręki tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują. 

Piotr, najstarszy syn Andrzeja i Marzeny ma lat 20, latem pracuje jako robotnik rolny, pomaga za niewielkie pieniądze tym, którzy tej pomocy akurat potrzebują w swoich gospodarstwach. Angelika, lat 19 nie może znaleźć pracy. Podejmowała próby zatrudnienia, ale niestety w rejonie tak wielkiego bezrobocia ciężko o jakąkolwiek pracę. Pan Andrzej pisał prośby o pomoc, słał rozpaczliwe apele. Niestety bez jakiegokolwiek odzewu. Jest garstka ludzi dobrej woli, którzy na miarę swoich skromnych możliwości wspierają rodzinę Żukowskich, ale jest to jedynie kropla w morzu potrzeb. 

Pan Andrzej nie ustaje w poszukiwaniach Mateusza, próbuje zainteresować losem swojego zaginionego syna różne instytucje, zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Nikt jednak nie wie jak jeszcze pomóc. Pan Andrzej marzy o tym, by sprawa zajął się profesjonalny detektyw, który prowadząc czynności niezależnie od działań policji pomógłby wyjaśnić wiele niejasności, które pojawiły się w prowadzonym dochodzeniu. 

Doprowadził by być może do szczęśliwego zakończenia poszukiwań Mateusza. Niestety wynajęcie profesjonalisty wiąże się z kosztami, a na to już rodziny Żukowskich niestety nie jest stać.  Marzena i Andrzej są prostymi ludźmi, przytłoczonymi przez codzienne problemy, próbującymi walczyć o swojego syna, o zapewnienie bytu dla pozostałych dzieci. Sprawy urzędowe sprawiają im duże trudności. Pisanie próśb, apeli, pomoc w pozałatwianiu spraw związanych z trwającymi cały czas poszukiwaniami Mateusza wymagają pomocy prawnika. 

Może pośród czytelników znalazłby się ktoś, kto takiej pomocy udzieliłby rodzicom Mateusza? Apel przesłany do Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie przez autorkę tego tekstu pozostał niestety bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Wierzymy jednakże w ludzi, w to, że są wśród nas osoby, które wyciągną rękę do tych, którzy potrzebują wsparcia i pomocy. Każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji, może potrzebować wsparcia innych. 

Przeprowadziłam krótką rozmowę z Panem Andrzejem Żukowskim, opowiedział o swojej rodzinie, o codziennej walce, a przede wszystkim o Mateuszu. 

J.S:
Panie Andrzeju, proszę opowiedzieć o Mateuszu, o tym jakim jest dzieckiem.

A. Ż:
Mateuszek jakiego pamiętamy, to spokojny, cichy i posłuszny chłopiec. Jego relacje z kolegami i sąsiadami były bardzo dobre. Miał problemy z nauka, ale poza tym był pomocny we wszystkim, i zapewne taki jest. Był dzieckiem pogodnym, uśmiechniętym, niestety być może zbytnio ufał obcym.

J.S:
Czy spędzaliście razem dużo czasu, jakie zajęcia najbardziej pociągały Mateusza?

A.Ż:
Mateuszek był raczej domatorem. Nigdy nie oddalał się od domu bez naszej wiedzy. Zawsze jak gdzieś szedł to mówił. Najczęściej chodził do sąsiada. Grał u niego w gry na komputerze lub po prostu siedział i rozmawiali. Często pomagał mi w drobnych pracach przy domu, np. przy remoncie, na tyle ile mógł. Chodziliśmy razem na ryby, lubił jeździć na skuterze. 

J.S:
Panie Andrzeju, proszę opisać dzień w którym zaginął Mateusz, kiedy się zorientowaliście, że coś jest nie tak? Jakie podjęliście działania szukając syna? 

A. Ż:
Dzień, w którym zaginał Mateuszek to Dzień Matki. Żona wróciła z nocnej zmiany, ja wróciłem z nim z ryb około 14. Po południu mieliśmy jeszcze raz iść na ryby. Po obiedzie położyliśmy się na chwilę. Starsza córka Angelika pilnowała Martynki i też się zdrzemnęły. Mateusz poszedł z kolegami, jednym rówieśnikiem, drugim rok młodszym, do parku, nad wodę. W parku był jego właściciel i dwóch panów co ryby łowili, jak później rozmawialiśmy to żaden z nich nie widział tam bawiących się dzieci. Obudziłem się około 16.00, a że nie było go w domu, to pojechałem na ryby ze starszym synem, z Pawłem. Wróciliśmy około 21.00, żona powiedziała mi, że nie ma jeszcze Mateusza. Zaczęliśmy go szukać po sąsiadach, ale nigdzie go nie było. Pojechałem do kolegów, z którymi spędzał popołudnie, też go nie znalazłem. Ci chłopcy, jak pytaliśmy ich co się stało z Mateuszem, to za każdym razem mówili co innego. Najpierw, że Mateusz został w parku, potem, że poszedł do innego kolegi. Dopiero na końcu, że został nad woda. Zawiadomiłem policje i szukaliśmy już razem. Nad Wieprzem, w wysokich pokrzywach znaleźliśmy rzeczy Mateuszka, zwinięte w rulon ubrania. Od rana do poszukiwań dołączyli się płetwonurkowie. Przeszukiwali dno rzeki 17 razy, nic nie znaleźli. Mówili mi, że gdyby się tam utopił to na pewno by go znaleźli. Po naszym synu nie zostało nic, żaden ślad. Nikt nic nie wie, nikt nic nie słyszał, ani nie widział. 

J. S:
Panie Andrzeju, co Państwo zrobili do tej pory, by znaleźć Mateusza?

A. Ż:
Robiliśmy wszystko co tylko można było. Liczyliśmy bardzo na policję, na prokuraturę, ale ja myślę, że oni już na moim synu Krzyżyk postawili. Te ich poszukiwania, to jakieś dziwne były. Niby coś robili, a tak naprawdę, to niewiele zrobili. My korzystaliśmy również z pomocy jasnowidzów i wróżek, chwytaliśmy się każdego pomysłu. Na swój koszt sprowadzaliśmy różne sprzęty do poszukiwań, prosiliśmy wszędzie o pomoc. Tam gdzie policja nie mogła drogą służbową, my robiliśmy wszystko prywatnie. 

J. S:
Jak na Państwa sytuację reaguje otoczenie, czy ktoś deklarował pomoc?
A. Ż. Na początku to wszyscy byli w szoku, i sąsiedzi i rodzina. Teraz, to dla nich już nic takiego. Nie ma to nie ma. My nie możemy się z tym pogodzić. Cały czas szukamy i nie przestaniemy.

J. S: 
Czy otrzymaliście jakąś pomoc od urzędów, policji, gminy ITAKI?

A. Ż:
Pomagał nam pan starosta zamojski, pomagali wojewoda i wicewojewoda lubelski. Gdyby nie oni, ich pomoc i serdeczność, to takich poszukiwań, jak podejrzewam by nie było. Bardzo im za to dziękujemy. Takich ludzi chciałbym więcej spotkać na swojej drodze. Moim zdaniem policja mogła zrobić o wiele więcej niż zrobiła, ale to moje zdanie i nie chcę teraz o tym opowiadać. Nigdy nie zawiódł nas nasz dzielnicowy Pan Edward Kicana, pomagał nam zarówno służbowo, jak i prywatnie. Dużo pomogli nam płetwonurkowie, sami od siebie przyjechali z sonarem i jeszcze raz szukali. Gmina dała nam zapomogę na trzy miesiące. Wójt sfinansował jedną z akcji płetwonurków, teraz jak może to też nam doraźnie pomaga. Od ITAKI pomoc jest prawie żadna. Mają informację o zaginięciu Mateusza na swojej stronie i nic więcej. Proponowali pomoc psychologa na telefon, ale to wszystko kosztuje, a my nie mamy już na nic pieniędzy. 

J. S:
Panie Andrzeju, jak wygląda teraz Wasze życie, jak na nieobecność Mateusza reaguje jego rodzeństwo?

A. Ż:
Żyjemy z dnia na dzień z myślą, że wróci. Jest biednie, bo nie mamy dochodu, wszystkiego brak, ale najważniejsze żeby Mateuszek wrócił. Mamy nadzieję i wierzymy, że to nastąpi. Zabija nas czekanie. Wstajemy i myślimy że pewnie dzisiaj zapuka do drzwi i powie "mamo tato wróciłem", a gdy nadchodzi wieczór nie tracimy nadzieli i mówimy sobie, to na pewno jutro. Jednak mija już prawie cztery lata. Nasze dzieci są  nerwowe, jak my wszyscy, ale cały czas są myślami przy nim. Nie ma dnia żeby nie rozmawiać o Mateuszku, nawet nasza najmłodsza Martynka go wspomina,  choć miała półtora roku jak zaginał, ale wszystko widzi i słyszy jak mówimy o Mateuszku. Wszyscy marzymy o tym by nasz syn wrócił już do domu. I my z żona i nasze dzieciaki. Piotrek i Angelika chcieliby się usamodzielnić, znaleźć pracę, ale o to jest bardzo ciężko u nas. Ja bym chciał przede wszystkim odnaleźć dziecko, a później to już wszystko by cie jakoś ułożyło. Odzyskałbym siły, wyremontował dom, byle zdrowie dopisało i Mateusz się znalazł. 

J. S:
Panie Andrzeju, na koniec naszej rozmowy, jak myślicie co się stało z Waszym synem? Jaki  jest jakiś najbardziej prawdopodobny scenariusz? Czy wierzycie Państwo w powrót Mateusza do domu, jak sobie wyobrażacie ten dzień?

A. Ż:
Nie dopuszczamy do siebie myśli że nie żyje, czujemy że żyje,że pamięta o nas, myśli o nas i że chce wrócić do domu. Nasze przekonania potwierdzają jasnowidz i wróżki. Mówią, też, że nasz Mateusz żyje. Nie wiemy jaka będzie nasza reakcja gdy nasz synek wróci do domu. Wiemy, że na pewno nie pozwolimy, aby go policja maglowała, tak jak to powiedzieli. Do tego nie dopuścimy, będzie nam już wszystko jedno kto winny, bo odzyskamy nasze dziecko, Mateuszek będzie w domu.

Czytaj całość: ZAMOŚĆ: Gdzie jest Mateusz Żukowski? (zdjęcia) - Lublin Dziennik lubelska gazeta wiadomości z Lublina 

 

 

 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja